FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Najpotężniejszy Pokonany Potwór Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Greebo
Heros



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 618
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Sob 11:08, 25 Mar 2006 Powrót do góry

Temat mówi sam za siebie... chcesz pochwalić się jakiego najpotęzniejszego przeciwnika pokonałeś? Chcesz opisać okoliczności walki? Czy poszło Ci łatwo, czy ledwo uszedłeś z życiem? Smile
Z neicierpilwością czekam na relacje z epickich pojednyków Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
JOIN-ME
Pogromca



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 11:27, 04 Kwi 2006 Powrót do góry

Image


Ah!!!
Co to była za wyprawa.
Dwóch dzielnych Paladynów....
Ja -Villona i mój drogi nowopoznany towarzysz ruszyliśmu ku nieznanemu aby pomóc biednym ludziom...
Wiedzieliśmy tylko, że jakieś straszne potwory ciemną nocą podchodzą blisko ich domów zabijając zwierzyne i wszystkoc co napotkają na drodze.

Nasza odwaga, siła zrobiła swoje. Ruszyliśmy przed siebie. Przedzierając się przez okropne bagna, narażając swoje życie!!!

Spędziliśmy tam noc aby następnego dnia...

Tak to były on...
Spał sobie spokojnie na wysepce nad wodą...
Ogromny, czarny smok...
Zastosowaliśmy taktykę. Obeszłam go z drugiej strony, w tym czasie mój towarzysz ruszył do ataku.

Walczyliśmy dzielnie.
Smok atakował, pluł kwasem...
Po wyczerpującej walcje - zwycięstwo!!!

... jednak to nie było jeszcze wszystko...

Nagle z jaskini wyskoczył drugi smok.
Znowu ta sama sytuacja. Znowu ciężka walka...
Krew, zadawanie ran, krzyki, odgłosy smoka...

Padł. Powalony ciosem prosto w głowę ...

----------------------------------------------------------

A tak serio Razz to była łatwizna ...co to taki czarny smok, a nawet dwa
Laughing


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asfodell Sztywny Kark
Władca Krainy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 14:42, 04 Kwi 2006 Powrót do góry

NIe pamiętam na którym poziomie byłem, wiem że było nas 14!!!! na jednego biaego smoka (mieliśmy 1 labo góra 3 poziom) smok był bodaj dorosły albo jeszcze starszy miał koło 250 PW. Przed nim walczyliśmy z żywiołakiem ognia i z jakimś potworkiem, który potrafił ciepłem stopić zwykłą broń ot tak sobie (magiczna musiała wykonać test). Pamiętam mój kumpel drużynny łucznik stopił swój tasak, a ja miałem sejmitar +1 i udało mi się (tzn. MP mówi że się udało, choć testu nie przeszedłem Very Happy). Aaa na samym początku była jeszcze 5 głowa hydra. Aha i 3 minotaury (wiem że dziwny zestaw, ale pewien czarodziej zrobił sobie z nas takich pseudo gladiatorów). Wyszliśmy na tego smoka poturbowani na maksa, ale to było najlepsze. W dodatku nasze dawniejsze postacie MP użył jako NPCów w queście chodziło o to, że są dwie drużyny, ta druga była złożona z naszych dawnych postaci). Tamci zginęli a ja, łucznik i ktoś kto pamiętam nie przeszedł testu morale przeżyliśmy i to było wspaniałe uczucie. Panowała u nas Diablopodobna moda na "killsy" - każdy miał kartkę na której pisał ile jakiego rodzaju potworów pozabijał (liczył się ostatni cios). Pamiętam, że łucznik w ostatniej chwili ustrzelił mi minotaura (po moim ciosie został mu 1 PW) i byłem na niego za to wściekły, bo miał 2 minotaury na koncie a ja żadnego (choć walczyłem w pierwszej linii Very Happy) bardzo mu tego killsa zazdrościłem, a tu potem mega zonk. Dostałem killsa - białego smoka...
Zatłukłem go sejmitarem (1k6+1) Very Happy Przez kilka następnych sesji wymyślaliśmy jak podzielić smoka Very Happy Ja wziąłem największy kieł i ostatnią płytkę ogona, kumple pobrali różne inne "wyjątkowe" artefakty Very Happy Mimo iż gramy od tamtej pory już dużo, do tej pory nie mieliśmy bardziej porywającego pojedynku, arcydzieło literatury współczesnej po prostu! Very Happy
Szkoda tylko, że nie możemy się odnaleźć jakoś i stworzyć ponownie takiego klimatu...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Rennard
Chłop



Dołączył: 05 Mar 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Stamtąd

PostWysłany: Śro 22:38, 05 Kwi 2006 Powrót do góry

Hmm może to nie była moja walka z najmocniejszym przeciwnikiem, ale na pewno była najbardzie spektakularna ze wszystkich.
Ja Rennard(kapłan śmierci) i moi kompani Anzelm (wojenny kapłan) Davin (mag) i Achilles (Wojownik).
Byliśmy na planie żywiołu ognia i musieliśmy pokonać
Image

Walka była o tyle ciekawa, że fenix latał cały czas. Ja zainkanowałem odpowiednią modlitwe i moje bóstwo dało mi możliwość chodzenia w powietrzu. Wojownik był bezradny, Anzelm miotał w niego swoim powracającym młotem, Davin walił czarami, a ja walczyłem z nim w powietrzu moją kosą Cool
Po długiej walce w końcu zadałem mu krytyczne uderzenie za około 80pkt obrażeń i padł Very Happy
To była walka Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Greebo
Heros



Dołączył: 02 Mar 2006
Posty: 618
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Zielona Góra

PostWysłany: Pią 12:17, 07 Kwi 2006 Powrót do góry

Image

Smok głębinowy Smile nie pamietam dokładnie, ponieważ było to dawno temu... Zazwyczaj prowadzę, rzadko gra, jeszcze nie miałem postaci na poziomie wyżzym niż 10. Ale tego smoka nieźle potraktowałem Very Happy

Grałem wtedy kapłanem, bóstwa które zezwalało na walkę długi mieczem. Taki właśnie oręż dzierzyłem... Pamiętam walka była bardzo zaciekła i chyba nawet, którys z moich towarzyszy zginął... Dzięki mnie sytuacja została uratowana Very Happy rzuciłem krytyka i odciąłem smokowi łapę. a ponieważ stał on ponad przepaścią, stracił rwónowagę i spadł w dół Very Happy Nigdy więcej go nie widzieliśmy. Nie wiem czy przeżył, przepaśc była za mała aby rozwinął skrzydła, lecz na jej dnie chyba płynęła rzeka... Ale jedno było pewne, że zwycięstwo należało do nas.
Był to zarazem pierwszy smok, któego pokonałem w grze DnD i nigdy tego nie zapomnę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
SzAtAfAkA)Korp




Dołączył: 25 Kwi 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Rumia

PostWysłany: Wto 23:21, 25 Kwi 2006 Powrót do góry

Kilka miesiecy temu gralem Magiem Iluzjonista lvl nie pamietam.
3 osobowa grupa zatrzymala sie w lesie na spoczynek, spimy... spimy... spimy... BOOM! cos walnelo wybiegamy z namiotu, patrzymy Chimera ^^ nie pamietam za dobrze, lecz rzucilem czar i zabilem ja wlasnie tym jednym czarem!! bylo kilka rzutow itp lecz wszystko jakos tak farciarsko wyszlo i po stworq Very Happy Jednak najbardziej utkwila mi w pamieci walka ze Slaadem. Bylo nas 4 i niemoglismy sobie poradzic. Mnich probowal piesciami, Paladyn mieczem, w ekp byl tez Nekromanta ktory o dziwo z mala iloscia czarow zadal najwieksze obrazenia ;] Slaad zginal po 40 min grania! Walka byla naprawde cudowna a satysfakcja wygranej jeszcze bardziej nas zmobilizowala co za tym idzie sesja stala sie ciekawsze Smile Ostrzegam MG! Slaad to naprawde potezny przeciwnik! Statystyki jego sa co najmniej "za dobre", wiec jezeli BG zajda wam za sqre to proponuje uzyc Slaada.

Slaad

Image

Chimera

Image


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Lord Dyrr
Chłop



Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gorzów WLKP

PostWysłany: Pią 15:46, 16 Cze 2006 Powrót do góry

Najsilniejsze z czym moi gracze wygrali to był ponad tysiącletni Błękitny Smok.

Tu chyba sie nie liczy czym ja ich pokonałem prawda??

Troche tego było:
-5xGobliny
-Straszny Cesarz (wkurwili go troche)
-Grzybki halucynki (w nadmiarze)
-Straż Miejska (5xZbrojny [2,5,4,1,2poziom])
-Ceglanka
-Szczurek ( Crying or Very sad )
-Bazyliszek
-Hordy nieumarłych (kapłana)
-Rada Wampirów (kilka razy...)
-Mały posąg
-Likantropy (wilkołaki)
-Reszty nie będe wymieniał bo siara...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asfodell Sztywny Kark
Władca Krainy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 20:58, 16 Cze 2006 Powrót do góry

A jak jusz wchodzimy w luxne stworki, to na ostatniej sesji wielki arcymag siódmego kręgu kabały, który zrobił ze swojej domeny istny Mordor, gdy przedarliśmy się do jego prywatnych sal, po sześciu rzutach różnymi kościami (MG robił przy nich wyjatkowo nie zadowolone miny, coś tam policzył zadumał się, rzucił wszystko i powiedział: )
- No ch.., powiem wam, co rzucił...
-(Czarodziej drużyny) Mamy jeszcze karty postaci?
-(Ja) Ja teraz pieprze paladyna, robie wojownika, bo za dużo macie sz!
-(Krasnal Woj) Ja zostanę Barbarzyńcą Półorkiem... Zawsze wam chciałem mocno przy.....lić
-(Złodziej) Co ty, nie ma to jak komuś sztylet wsadzić tak głęboko do d..y, że aż mu uszami wyjdzie!
-(MG) Cicho!!!..... Mag stojąc do was plecami mrucze dziwne zwroty pod nosem, za oknem trzaskają błyskawice, odwraca się do was, jego oczy płoną na czerwono, w prawej ręce trzyma otwartą księgę, a w lewej... (rozwarł powieki szeroko ukazując przekrwione oczy i najbardziej basowo jak umiał mruknął) Piórko....
-(My razem, jeszcze nie dotarło do nas, że on parodiuje) Łoo...
-(Wojownik) K...a p.....ę to wszystko! (Szybkim ruchem podarł swego 8 poziomowego woja) Gram czarodziejem, będę zdala od walki, chociaż raz!
- (MG kończy i parska śmiechem) W waszą stronę lecą magiczne ciasteczka!

Potem usprawiedliwił się, że nawet najlepsi magowie mylą zaklęcia Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Jack




Dołączył: 11 Lip 2006
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 7:59, 11 Lip 2006 Powrót do góry

No co było silne i złe pan Balrog Cool za pierwszym spotkaniem zwialiśmy a raczej ja mój towarzysz licz i zginął ale licz Wink tam miałem jego relikwiarz i tam po tygodniu się pojawił Mad potem na plan materialny Smile kurka zapomniałem co dalej się działo Crying or Very sad


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Azrael
Główny Zły (Admin)



Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 1142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Wysokich Niebios

PostWysłany: Pon 11:03, 31 Lip 2006 Powrót do góry

Trzy postacie, poziomy około 14:
Grack - krasnolud barbarzyńca, walczący wielkim toporem
Narantiel - człowiek zaklinacz
Salazar(ja) - półelf tropiciel/wojownik, lekkozbrojny, walczy mieczem dwuostrzowym
System – DnD, jednak zastosowaliśmy kilka autorskich zaklęć
-------------------------------------------------------------------------------------

- To tu?
Grack wskazał na wielkie wejście do jaskini tuż przed nimi. Salazar wyjął mapę i przyjrzał się mu dokładnie.
- Przeszliśmy przez las druidów. Kierowaliśmy się wciąż na północ. Jeśli założymy, że się nie zgubiliśmy i że dobrze wskazywałem drogę, to właśnie stoimy przed Smoczymi Zębami...
Narantiel zadarł głowę, by spojrzeć na nieduże, skaliste pasemko górskie. Od razu rzuciły mu się w oczy trzy wystające ponad inne ostre granie. Ich biały kolor powodował, że istotnie przypominały stożkowe zęby wielkiego gada.
- To tu. Przed nami leże Betragerentaxa.
Trzej podróżnicy spojrzeli jeszcze raz na knieję za nimi, po czym weszli do pieczary. Narantiel zamruczał cicho, szybko gestykulując. Po chwili nad jego głową pojawiła się kula światła, jasnym blaskiem oświetlająca jaskinię.
Złoto. Góry złota, tu i ówdzie poprzecinane srebrem, klejnotami i przeróżnymi częściami ekwipunku i biżuterii.
- Ileż tu magii! - Narantiel aż sapnął z wrażenia.
- Patrz tam... - Grack wyjął zza pleców wielki wyszczerbiony topór na długim trzonku.
Pod jedną ze ścian leżało długie, łuskowate cielsko. Same skrzydła mogłyby pewnie dotknąć dwóch przeciwnych ścian wielkiej jaskini po rozłożeniu. Długi ogon był chciwie owinięty wokół smoczych skarbów.
Wąski pysk był wypełniony długimi, cienkimi zębami. Największe z nich były większe od topora krasnoluda. Nagle oczy bestii otworzyły się. Smok stanął błyskawicznie na czterech mocarnych łapach i wyprężył długą szyję. Czerwone łuski zabłyszczały jaśniej w świetle magicznej lampy maga.
- Kto śmie zakłócać mi spoczynek?! - dudniący głos gada rozniósł się echem po jaskini.
- Ja śmiem - Grack stanął dumnie przed smokiem, zadarłszy głowę do góry.
- Marne śmiertelne pomiociki! W swej pysze śmiecie twierdzić, że mnie pokonacie?!
- Ech, twój sąsiad też gadał podobne głupoty. To rodzina czy jak? - Salazar uśmiechnął się złośliwie i nagle rzucił się na bok.
Grack ruszył przed siebie, dziko wymachując toporzyskiem. Strumień ognia, który nagle wydobył się z paszczy gada osmolił mu plecy. Z tyłu Narantiel zaczął gestykulować i wykrzykiwać zaklęcia. Z jego palców wystrzeliła świetlista błyskawica, jednak rozbiła się tylko o Betragerentaxa. Salazar biegł dalej, najszybciej jak mógł. Smok nie zwracał na niego uwagi, zbyt był zajęty odpieraniem ciosów szalonego krasnoludzkiego bersekera. Tropiciel uśmiechnął się pod nosem. Grack nie ustąpi, nie boi się śmierci. Salazar wyskoczył z rozpędu na ścianę, odbił się od niej i odwrócił w powietrzu wyjmując miecz. Zauważył kolejną błyskawicę, tym razem uderzającą w sklepienie jaskini. Z sufitu posypały się kamienie, przygniatając lewe skrzydło smoka do ziemi. Salazar wskoczył tam, gdzie chciał - na drugie ze skrzydeł. Bestia zaryczała - nie mogła trafić ruchliwego brodacza. Poza tym tropiciel zauważył coś, co wywołało na jego twarzy kolejny uśmiech. Topór Gracka pokryty był świeżą krwią. Salazar znalazł się na karku smoka. Podniósł miecz do góry i wbił go z całej siły, zagłębiając ostrze do połowy. Betragerentax zaryczał. Zaślepiony bólem zamachnął się dziko pazurami, posyłając Gracka na ścianę. Dodatkowo z palców maga wystrzeliły lodowe sztylety, raniąc dotkliwie dużo delikatniejsze od innych łuski na brzuchu. Smok szarpnął łbem, ale Salazar nie zamierzał puszczać miecza. Wisiał uczepiony jego rękojeści, miotany siłą wielkiego jaszczura na prawo i lewo. Grack otrząsnął się i zaszarżował ponownie. Niestety - prosto w strumień gorącego ognia. Serce zamarło w Salazarze. Hardy krasnolud nie miał zamiaru jednak się poddać. Z tlącą się jeszcze brodą ruszył na smoka, wykrzykując słowa hymnu ku Moradinowi. Smok wreszcie uwolnił się od Salazara. Ten jednak zdążył zadać mu jeszcze jedną ranę w locie, przejeżdżając mieczem od tylnej części szyi poprzez klatkę piersiową. Tropiciel jęknął, czując twardy kamień pod plecami. Nagle pojawiła się nad nim wielka smocza łapa i przygniotła go do ziemi. Ciężar gadziej łapy pozbawił go powietrza.
- Salazar, trzymaj się!! - ryknął Grack i ruszył w jego stronę. Smok pochylił się i zamierzał złapać w zęby upartego krasnoluda, gdy nagle jego szyja pokryła się lodem, uniemożliwiając jakikolwiek ruch i zadając mu palący ból spowodowany zetknięciem lodu ze świeżo otwartymi ranami. Salazar poczuł, jak robi mu się ciemno przed oczami. Ścisnął mocniej miecz i spróbował go podnieść. Bez efektu. Grack z rykiem zaszarżował na smoczą łapę i wymierzył w rzepkę. Raz. Drugi. Trzeci. Betragerentax zaryczał. Mocnym szarpnięciem wydostał szyję ze znienawidzonego lodu. Grack uderzył czwarty raz w kolano, mocno, od dołu. Usłyszał miły dla ucha chrzęst pękających kości. Salazar poczuł, że ciężar ustępuje i instynktownie przeturlał się na bok. Podniósł się od razu i wykręcając mieczem wspaniałego młyńca ciął cofającą się nogę. I w ostatniej chwili uskoczył przed przednią łapą, w tejże chwili dziko się na niego zamachującą. Smok uderzył na odlew, uderzając w Gracka. Wielkie smocze szpony rozdarły mu straszliwie cały prawy bok. W bestię uderzył strumień wibrującej energii, uniemożliwiając jej dobicie barbarzyńcy. Salazar wskoczył na ramiona krasnoluda i wybił się w okolice gadziego serca. Jego miecz ciął głęboko. Niestety, nie dość głęboko. Betragerentax posłał go na ścianę i nim Narantiel zdążył zareagować, złapał Gracka w zęby. Podniósł krasnoluda wysoko do góry, szarpiąc łbem z ogromną siłą, starając się wydusić życie ze śmiałka. Salazar rozpędził się i wychylił po drodze flaszeczkę eliksiru skakania. Wybił się w powietrze z całej siły. Wylądował na czaszce smoka i wbił w nią miecz z całej siły. Trysnęła krew, smok jednak nie puścił Gracka. Za to odruchowo, pod wpływem uderzenia oparł się na przednich łapach. Narantiel wyszarpnął zwój zza pasa i odczytał zapisane na nim zaklęcie. Łapy smoka zagłębiły się nagle w błocie. Zdziwiona bestia próbowała się wydostać, jednak kolejny silny cios Salazara w czerep skutecznie jej to uniemożliwił. Narantiel już rzucał nowe zaklęcie. Smok szarpnął się znów. Jednak nagle jego łapy miast w błocie znalazły się w litej skale! Salazar wykorzystał zdziwienie bestii i jej chwilową niezdolność do ruchu. Podniósł miecz i z dzikim okrzykiem wbił go w oko Betragerentaxa aż po rękojeść. Smok szarpnął całym ciałem w ostatnim, pośmiertnym ruchu. Wyrwał łapy z kamienia i strącił Salazara ze swej głowy. Tropiciel uderzył boleśnie o ścianę, wcześniej czując zagłębiające się w jego ciele smocze szpony. W końcu bestia upadła...
-------------------------------------------------------------------------------------
Tak to było...Niestety, Gracka nie dało się już uratować, był całkowicie rozszarpany przez bestię. Jednak pieniędzy ze skarbca aż nadto wystarczyło na jego wskrzeszenie. Zwycięstwo wspaniałe i genialnie opisane przez mojego MG. Ponadto nam – graczom – udało się wczuć w role jak nigdy. No i pokonaliśmy czerwonego smoka Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wujek czikit
Adept



Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:10, 31 Lip 2006 Powrót do góry

No ładnie, ładnie pozazdrościć takich graczy :]


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Pawelekpl




Dołączył: 01 Wrz 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Malbork

PostWysłany: Pią 8:45, 01 Wrz 2006 Powrót do góry

Potwór...... hmmmm... pokonany tak? Zaraz zaraz złoty smok na górze morgak? Confused ..nie.... Smok energi w wulkanie lawy..? Confused ehh ... wiem!
Doskonały półczarci Trrasque.... hehe Very Happy . Ja jestem MG ocziwiście Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asfodell Sztywny Kark
Władca Krainy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 22:13, 09 Wrz 2006 Powrót do góry

Zastanawiałem się, gdzie to się nada, czy do bestii czy do "co robic po 20 lvlu"

My wysadziliścmy Faerun, bo stalismy się bogami i jak sie wojownik zamachnął to o ksiezyc zawadził i go zrucził na powierzchnie Very Happy
A potem buuuuum i ziemia sie rozpadla na pol i potem mnich nam przywalił całą galaktyką. To Łucznik na to wystrzelił ze dwa pulsary, ale tammten miał odbicie strzał Very Happy

Dobra, koniec farsy... :d


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin