FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Klątwy Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
wujek czikit
Adept



Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 17:11, 03 Lip 2006 Powrót do góry

Klątwy. Wdzięczny temat moim skromnym zdaniem.
Chodź na ogół na sesjach ograniczają się do czaru powodującego ograniczenie możliwości bojowych to ja postanowiłem szerzej zająć się klątwą.
Najpierw pytanie do was MG/gracze. "Rzucacie" na Bg klątwy/padacie ich ofiarami? I nie mówie tu o rposych czarach. Mam na myśli likantropie, jakieś przekleństw (w stylu zamiany nocą w ogra etc Very Happy). Mówię (pisze) o klatwie mogącej być tematem całej kampani, mogącej oddziaływać na postać i jej decyzje, a nie tylko na cyfry na karcie postaci.

Przykład: Prowadze graczke, która za sprawą relikwii kultysty Bafometa pada ofiarą magicznej likantropi. Na skutek mocnego bólu lub zawirowań magii (odpowiednik pełni księzyca Very Happy) ma szansę przeistoczyć się w bestię - Popielnego - o nieyobrażalnej sile, która niszczyć będzie wszystko wokół. Wszystko było by w miarę dobrze, gdyby nie fakt iż Popielnych (tj. "wybranych") poszukują pozostali kultyści. A magowie z Szkoły naszej graczki (Verna, czarodziejka) dowiedziawszy się o całej sprawie chcą się jej pozbyć. Dlaczego? Verna zawitała z relikwią do Szkoły i Bafometanie napadają na gmach podąrzając śladem magicznej esensji zostawianej przez relikwię (Kryształ Popielnego Serca). Drużynowy krasnal jest w rzeczywistości szpiegem Jego Królewskiej Mości (;p) który ma śledzić i chronić Vernę, bo "Popielny po naszej stronie, to potężne narzędzie".
Powyższy przykład z życia wzięty obrazuje co może wyrosnąć z głupiej klątwy. A jak to się ma u Was?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Asfodell Sztywny Kark
Władca Krainy



Dołączył: 13 Mar 2006
Posty: 467
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 19:54, 03 Lip 2006 Powrót do góry

Mnie osobiście bardzo wpieniła klątwa (thx Radziu - mój MG) gdy zlekceważyłem walkę ze złym kapłanem, który rzucił na mojego Pal przed śmiercią klatewkę. Olałem go, przez 11 sesji dokładnie, zapomniałem o niej, mój MG nigdy nei zmodyfikował rzzutu kością itp. Nikt o tym nie pamiętał (MG przynajmniej takie wrażenie sprawiał). Aż tu nagle wspaniałe zadanie : przewieść transport sukna wspaniale strzeżonego przez morze z kolonii do rdzenia królestwa. Obstawa, kilka statków, wielu marynarzy, miałem przeczucie, żę to może być podpucha, ale za tą wyprawę mieliśmy dostać ledwo 50sz na łebka. Więc pomyślałęm pewnie na brzegu dopiero będzie akcja.
No i sie zaczelo:
po wypłynięciu z portu natrafiliśmy na flotę królestwa, z którym prowadzono wojnę, nasz okręt został zabordażowany i zostaliśmy wzięci jako jeńcy. Flota naszych została zatopiona. Wrogowie wwracając do swego portu natknęli się na wir widny, do którego oczywiście została wciągnięta prawie cała flota, naszemu statkowi udało się uciec. Nadal byliśmy więżniami, ale spodziewaliśmy się, że już niedługo nadarzy się okazja (MG metodycznie zmniejszał wydarzeniami "losowymi" Very Happy liczebność strażników), przy której trzeba będzie wiać.
Okazało się, że trafiliśmy na sztorm i rozbiliśmy się na pewnej wyspie, na której byli wszyscy przeklęci przez tego kapłana. Przeklęci zbudowali sobie małe miasto i fortyfikacje, bowiem orkowie walczyli z przeklętymi o miejsce do życia (orków przybywało masowo bo rozmnażali się masowo, a wyspa miała kilkadziesiąt kilometrów kwadratowych). Przeklęci nie wytrzymali tego i zdecydowali się wyrżnąć wszystkich orków na wyspie (1 człowiek przypadał na 10 orkóW!!!) wpadłem na pomysł, żeby podpalić las i zrobiłem to. W ciągu dnia wyspa była sucha i spalona. Orków spaliliśmy żywcem. Niestety, nie mieliśmy już drewna na tratwy (wcześniej nie mogliśmy opóścić wyspy, bo ja jako paladyn musiałem wybawić przeklętych Very Happy). Wszyscy, żyliśmy tam długo i nieszczęśliwie, a pokolei ginęliśmy od poparzeń słonecznych. Temperatura bez cienia wahała się od 40 do 50 stopni. Gdy był las był cień... No więc wpadliśmy na pomysł żeby wykopać jamy w ziemi (tego MG nie przewidział i woda nie przesiąkała do wewnątrz - za daleko od brzegu.
W końcu jednak MG nas dobił, stworzył jako działanie klątwy hordę małych skorpionów, które wlazły do wykopanego tunelu - nie można było wyjść na powierzchnię, a one się nie kończyły i zagryzły wszystkich ....
Smutny koniec i dość makabryczny, ale tak to bywa z klątwami złych kapłanów. Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
wujek czikit
Adept



Dołączył: 03 Lip 2006
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Wto 8:28, 04 Lip 2006 Powrót do góry

Odnoszę jednak wrażenię, że klątwa miała na celu zabicie postaci. nie dało się jej odwrócić czy coś? Czy tak po prostu Radziu nie lubił Twojego paladyna. :p


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
noxon
Chłop



Dołączył: 04 Lip 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: OUT THERE

PostWysłany: Śro 0:55, 05 Lip 2006 Powrót do góry

niziołek likantrop

Wszystko co się wydarzy w ciągu sesji ma ciąg dalszy na następnych jeśli zaklinacz stojący w drugiej lini nagle zmieni się we wściekłego Tygrysa atakującego wszystko co popadnie (łącznie ze swoini) to cała drużyna ma potem prze...(ciężko) ale to jedna z najciekawszych postaci jakimi grałemtylko na pierwszych poziomach trzeba rozwijać się monotonnie w umiejętnościach (kontrola kształtu) więc niepolecam dawać się ugryźć jeśli nie ma dobrego wojownika (do obezwładnienia) i kapłana (do wyleczenia). Najgorsze są misje kture rozciągają się długo w czasie około 28 dni bo wtedy nie da rady trzeba się zamienić. chociarz żaden tropiciel nie przebije Tygrysa. Także nie moge stwierdzić czy to dobre czy złe, jak się przyzwyczaisz że część gry a głównie walk gra za ciebie MP to wporzo. Takie jest moje zdanie o likantropi


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Azrael
Główny Zły (Admin)



Dołączył: 27 Lip 2006
Posty: 1142
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z Wysokich Niebios

PostWysłany: Pią 12:24, 26 Sty 2007 Powrót do góry

Czy klątwy to tylko liknatropia? Bo na razie prawie tylko o niej piszecie...
A ja mam takie pytanie: wymyślacie może własne klątwy? Macie jakieś pomysły na ciekawe "niedogodności"?
Dosyć dawno wpadłem na trochę dziwny pomysł na sesję, a raczej na kampanię. Otóż pozwoliłem na początku stworzyć graczom karty postaci, wszystko niby cacy, pomęczyli się ze dwie godzinki z ekwipunkiem i resztą. Zapowiadała się normalna sesja... Niedoczekanie Razz
Opisałem im szczegółowo karczmę, w której byli, kolacyjkę, wieczorną porę, pijackie przyśpiewki itp. Zacząłem rzucać kostkami, dwóch z nich z miejsca zaliczyło zgon, reszta upiła się dopiero północy. Jednak końcowo wszyscy stracili przytomność z powodu znacznej ilości browca.
Następny dzień, gracze się budzą i spodziewają się brudnej karczmy, może nawet stajni czy rynsztoka, braku sakiewek i okropnego kaca. Nic z tego! Obudzili się w mięciutkich łóżeczkach i przykryci jedwabnymi kołderkami. Otóż wielce perfidny Azrael w tej chwili rozdał im nowe karty postaci. Z niewiadomych ( hy, hy) przyczyn zamienili się ciałami z zupełnie innymi osobami! Kolejno: krasnolud wojownik, elf łowca, człowiek kapłan i nizołek łotr (czyli team podręcznikowy do bólu) zmienili się w szlachciankę, pokojówkę, kochanka szlachcianki i kucharza Very Happy
Szlachcianka była młodziutką czarodziejką, wysłaną na uczelnię przez rodziców. Jej chłopak szermierzem, pokojówka byłą złodziejką, a kucharz emerytowanym najemnikiem (poziom wyżej w stosunku do drużyny, ale za to kary do atrybutów).
Na początku musiałem ewakuować się do kibla, bo gracze się na mnie rzucili. Ale gdy zacząłem łechtać ich ambicje ("Cieniaki, wy tylko typowymi postaciami umiecie grać, nie potraficie się wczuć w nic innego. Taka kombinacja to za duże wyzwanie na wasze małe, muczkinowskie i nie przyzwyczajone do prawidziwego RPG móżdżki? Idźcie do kafejki na Diablo, wara od DnD!") i się zgodzili. Było nawet fajnie, kilkanaście sesji szukali swoich starych ciał i próbowali w międzyczasie odkryć, kto ich tak urządził. Do tego klimaty w związku z twardym krasnoludem nagle wciśniętym w różową kieckę z atłasu wysokiej jakości był mocny Very Happy
"Patrzcie! Ruszam rękami i coś się dzieje! Ja czaruję, czaruję!!" Very Happy
Co o tym sądzicie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nefarius
Adept



Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 12:59, 26 Sty 2007 Powrót do góry

W jednej z moich sesji internetowych gracz został zraniony przez zaklęty sztylet. Od tamtej pory traci powoli wzrok. Narazie co jakiś czas zostaje zacmiony i nic nie widzi przez chwilę. Nie jest świadomy, że już niedługo całkowicie straci wzrok. może to nie tyle klątwa co choroba ale na tym będzie się opierac kilka kolejnych stron sesji, by odnaleźc sposób na usunięcie ślepoty.

Klątwy są bardzo ciekawym elementem D&D. Można ją zamknąc w przedmiocie. Gracz myśli, że ma piękny magiczny miecz, biegnie pewny siebie do walki z godnym przeciwnikiem a tu zonk. Miecz jest przeklęty i nie atakuje złych postaci.

Klątwa likantropii to już kwestia innej dyskusji, raczej podchodzi to pod inny temat. Lecz mimo to w pełni zakwalifikuję likantropię do klątwy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin