FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 
 
 Tajemnice Lurien 3.0ed. Wątek główny Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Nefarius
Adept



Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Nie 14:53, 09 Sie 2009 Powrót do góry

W długim, wystrojonym korytarzu rozbrzmiewały kroki ciężkich buciorów. Po chwili dźwięk kroków został zastąpiony przez dźwięk pukania w drzwi. – Wejść. - rozbrzmiał niski, gardłowy głos. Drzwi otwarły się z zgrzytem, irytującym każdego kto ich używał. W wejściu do komnaty stał czarnowłosy [link widoczny dla zalogowanych], odziany w podróżne szaty. Hałas na korytarzu powodowały jego stalowe podeszwy butów. – Heroldzie! - krzyknął zdyszany karzeł. Młody gnom musiał być podróżnikiem, gdyż z jego – przewieszonego przez jedno ramię – plecaka wystawało kilka zwiniętych w rulony map. [link widoczny dla zalogowanych] w szarej szacie, skrzyżował ręce na piersi – Karl? - rzekł pytającym tonem człowiek, oczekując wyjaśnienia nagłej wizyty gnoma.

- Heroldzie, znaleźliśmy ją! - krzyknął karzeł. Starszy człowiek zmarszczył brwi, zaś jego twarz spoważniała. – Gdzie? - spytał Herold. Gnom uśmiechnął się i wszedł głębiej do komnaty, zamykając za sobą piskliwe drzwi. – Dwadzieścia trzy mile na zachód od Lantanu - wyjaśnił Karl – Aż dziwne, że Lantańczycy na nią nie natrafili wcześniej! - Czarodziej zamknął grubą księgę, leżącą na biurku. – Zbierz ludzi. Wyruszamy za pięć dni. Poinformuj Gerharda, żeby szykował załogę Starej Hierieny. Niech Louis zajmie się zapasami. - rozkazał. Gnom z uśmiechem na twarzy kiwnął głową i opuścił komnatę. Herold otwarł szafę, z której wyciągnął drewnianą szkatułę. Następnie złapał za skórzaną teczkę, z której wydobył kilka kawałków pergaminu. – Już niedługo… - syknął pod nosem uśmiechając się do siebie.

***

Wyprawa na okręcie trwała kilkadziesiąt dni. Załoga składała się z tych, którzy żyli z żeglarstwa, oraz tych, którzy z morzem mieli tyle wspólnego co nekromanta z małym, słodkim szczeniakiem. Ci, którzy byli najęci do wyprawy, znali Herolda. Bardziej lub mniej. Jedni znali się z nim dobrze, nie raz prowadząc wspólne interesy. Inni znali go odrobinę rozmawiając raz, czy dwa. Każda osoba, która brała udział w wyprawie na dziewiczą wyspę, była wcześniej wybrana przez czarodzieja, choć większość tego nawet nie wiedziała. Stara Hieriena nie była w najlepszym stanie, lecz miała swego ducha, coś co sprawiało, że na jej pokładzie wszyscy czuli się bezpiecznie.

Po trzech dekadniach nudnej wyprawy po odległych wodach kilkunastoosobowa grupa poszukiwaczy skarbów zaczęła się mocno nudzić. Wyprawa zahaczyła o Lantan, gdzie w jednym z większych portowych miast, uzupełniono zapasy i ruszono w dalszą drogę. Dwa dni, po opuszczeniu Lantanu, kapitan oznajmił ludziom Herolda, że mogą szykować się do zejścia z pokładu. Potężnymi łodziami, opuścili statek, który zatrzymał się kilkaset stóp od brzegu pięknej, nieznanej nikomu [link widoczny dla zalogowanych]. Łodzie wraz z zapasami, narzędziami, oraz poszukiwaczami skarbów dotarły w końcu na urodziwą [link widoczny dla zalogowanych].

Na nagich skałach siedziały dziesiątki mew, przyglądając się grupce osób, rozładowujących dwie łodzie. Plaża nie była wielka. Miała około pięciuset stóp szerokości i pięćdziesięciu długości, od miejsca gdzie kończyło się morze, i zaczynał się gęsty las tropikalny. Widoki wyspy zapierały dech w piersi. Do zachodu słońca, załoga okrętu rozładowała całkowicie wszystkie zapasy, skrzynie i beczki. Pięć złotych monet na dekadzień, to dobry interes, tym bardziej, że kompani spędzili cztery dekadnie na samej podróży okrętem. – Ty, ty i ty. Nazbieracjie drzewa na opał - nakazał gnom o imieniu Karl. Trójka wybranych mężczyzn ruszyła na obrzeża lasu, by nazbierać drewno, pozostali zaś członkowie wyprawy zajęli się rozbijaniem obozu. Po dwóch godzinach grupa była gotowa. – Odpocznijcie. Rano zaczniemy prace nad obozem- rzekł pracodawca kompanii – Herold. – Możecie spać spokojnie, obejmę obóz magicznym alarmem. Jeśli jakieś stworzenie zbliży się do naszych namiotów, to nas obudzi. -

Czarodziej wszedł do namiotu, który podzielał z gnomem Karlem. – Ciekawe co to się będzie tu działo - jęknął siedzący przy ognisku potężny mąż, który nie rozstawał się z swoim toporem. – Ciekawe, czemu załoga statku pozostała na pokładzie? - dodał po chwili zerkając na osoby, odpoczywające na piasku plaży, obok ogniska.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nefarius dnia Nie 14:53, 09 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Danaet Bildhorn
Władca Tual'u



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krasnoludzkie Królestwo

PostWysłany: Nie 19:17, 09 Sie 2009 Powrót do góry

Karl Albion

Zaciągnął się na okręt widząc ogłoszenie portowe. Pomyślał, że przydałoby się zniknąć na jakiś czas z okolicy. Pomimo, że nikt go nie ścigał, ani prawo ani nikt z półświatka wiedział, że niezbyt rozważnie wybierał ostatnio swoich pracodawców. Prędzej czy później znajdzie się ktoś kto będzie rościł sobie prawo do zemsty lub ktoś inny połączy jego twarz z pewnymi wydarzeniami. Podróż wydawała mu się najlepszym rozwiązaniem.

Stara Hieriena zasłużyła na pierwszy człon swej nazwy. Podróż choć nudna i długa warta była swego miejsca docelowego. Karl... zbieżność imion z gnomim kamratem ich pracodawcy często śmieszyła Albiona. Tak więc Karl Albion nigdy w życiu nie widział piękniejszej plaży niż ta do której przybili łodziami. Wylądowali i trzeba było rozładować zapasy. Nic nowego dla silnych ramion wojownika. Pomagał jak mógł.
Gdy Herold ogłosił, że będą spać spokojnie myśli człowieka wróciły do dnia gdy znienawidził magię raz na zawsze. Wówczas zginęli jego trzej towarzysze... w tym przyjaciel. Nigdy nie mówił nikomu o tych wydarzeniach i nieprędko opowie.

Gdy zapadał zmierzch przyłączył sie do ogniska gdzie biesiadowała grupa, z którą trzymał na statku. Ułamał kawałek cienkiej gałązki, potem kolejny i kolejny. Gdy pod jego nogami uzbierała się ich garść wrzucił je do ogniska i rozpoczął ponowne łamanie patyków na mniejsze. To go uspokajało.

- Jak myślicie? Czego będziemy szukać na tej samotnej wyspie? - rzucił pytanie ni to w powietrze ni to do siedzących przy ognisku...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Danaet Bildhorn dnia Wto 12:18, 11 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Gris
Zawadiaka



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z blogu 27

PostWysłany: Wto 12:54, 11 Sie 2009 Powrót do góry

Bruno " Milcz " Ehlore

Zabijaka niezbyt przyjemnie spędził czas na pokładzie. Czuł się zdezorientowany kiedy pokład się przechylał czy uciekał mu spod nóg, nie mógł się przez to poruszać tak zwinnie jak chciał. Czas spędzał głównie na wpatrywaniu sie w uciekającą wodę i rozmowach ze swym psem. Kolegów na Starej Hierienie nie umiał sobie znaleźć, zarówno ze względu na jego charakter jak i zakazaną mordę. Dzień przed rejsem miał solidniejszą bójkę przez co dobre pierwsze wrażenie było nieosiągalne. Przekrwione oko z rozlaną źrenicą zdobiło potężne, fioletowe limo, niewymyta krew zalegała w szramach czyniąc je prawie przerażającymi, a tatuaż trupiej czaszki zajmujący cały prawy policzek ledwie prześwitywał zza zasłony pyłu i kurzu jaki się zebrał na twarzy Bruna. Złamany, garbaty nos wieńczyły podłużne zadrapania, które zadała omdlewająca ręka przeciwnika. Wejście w tym stylu zapewniło mu więc nudną samotność.

Po przybyciu na wyspę Milcz odetchnął z ulgą. Trzymając Ryja w pobliżu wykonał zleconą mu robotę po czym upatrzył sobie miejsce przy ognisku. W lekkim oddaleniu. Monotonnie począł zbierać piasek na kupę średnio zainteresowany gatką między współtowarzyszami wyprawy.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Nefarius
Adept



Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 14:05, 12 Sie 2009 Powrót do góry

W czasie, gdy dowódcy wyprawy zniknęli w mroku swego namiotu, pozostali członkowie zapoznawali się z sobą bardziej, lub mniej. Pierwszy odezwał się imiennik gnomiego pomocnika Herolda. Pytanie było banalne, lecz w wykonaniu osoby, która nie zna nikogo innego w grupie, genialne. –Jak to czego?- spytał barczysty [link widoczny dla zalogowanych] o czarnych włosach. Choć ciało nie chroniła najcieńsza zbroja, wojownik zdawał się być osobą potrafiącą sobie poradzić na nieznanym terenie. Obok skrzyżowanych nóg, na kępce zielonej trawy, leżała skórzana pochwa, z której wystawała rękojeść miecza. Po gabarycie i wielkości pochwy, można było łatwo stwierdzić, iż broń jest dwuręczna. –Magia, skarby i wszystko, co mogło zwabić tu tych nadętych padalców.- rzekł co myślał.

-Nie nazywaj Herolda padalcem bezmózga kupo mięśni!- zagroziła niespodziewanie jedyna na wyprawie [link widoczny dla zalogowanych]. Piękna elfka, która w lewej dłoni trzymała długi łuk, wyrobiony, przez przedstawicieli swej rasy. Na lewym boku, powiewał długi miecz, zaś po prawej spoczywał miecz krótki. Miała na sobie brązową koszulę, która charakterystycznie uwydatniała jej kobiece kształty, co rozpraszało uwagę mężczyzn. –Herold to dobry człowiek i rozsądny mag, nie zależy mu tylko na pieniądzach.- dodała po chwili. Wielkolud zmierzył ją wzrokiem, lecz więcej się nie odezwał. Nie miał wielkiej wiedzy o swoim pracodawcy. Znał tylko gnoma – Karla. Kiedyś mu pomagał.

-Spokojnie, spokojnie…- zaapelował [link widoczny dla zalogowanych] w czarodziejskiej szacie, w kolorze ciemnoszarego. Całą drogę na statku milczał i niemal w ogóle nie opuszczał swojej kajuty. Jeśli już ją opuszczał to tylko z swoją drewnianą laską w ręku, oraz grubą księgą pod ramieniem. –Nie możemy tak zaczynać. Nazywam się Okyl.- przedstawił się, patrząc jednoznacznie na pozostałych zebranych przy tym, jednym palenisku. –Ja nazywam się Kirgo.- odezwał się po chwili rosły miecznik. Dłuższą chwilę zerkali na waleczną elfkę w przewiewnym ubraniu. –Ja jestem Feirel.- w końcu uległa i się przedstawiła. –A Ty?!- spytał czarodziej podniesionym tonem, by rozmyślony mężczyzna, bawiący się piaskiem mógł go usłyszeć.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet Bildhorn
Władca Tual'u



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krasnoludzkie Królestwo

PostWysłany: Czw 12:30, 13 Sie 2009 Powrót do góry

Karl Albion

Człowiek nie dał dojść do słowa temu milczącemu osobnikowi.
- Mnie wołają Karl - uśmiechnął sie z przekąsem - Nie pomylcie mnie jednak z gnomem, Karlem - wskazał głową namiot ich pracodawcy. - Magia i skarby powiadacie? To pierwsze nie moja działka ale drugim chętnie się zainteresuje.
Spojrzał na maga w ciemnoszarej szacie. Znów powróciły ponure wizje z przeszłości. Nie ufał magom, gdyż jeden z nich przyczynił się do śmierci czterech dobrych osób. Cztery istnienia zniknęły z powierzchni Torilu po kilku słowach wypowiedzianych przez maga.

~ Miałem wtedy cholerne szczęście ~ pomyślał Karl. Jednak teraz miał na oku mężczyznę z kijem. Nawet wdzięki elfiej łuczniczki nie odwracały jego wzroku od potencjalnego zagrożenia.

~ Powiedz choć słowo w moją stronę, w tym swoim magicznym slangu a najpierw utnę ci dłonie a potem głowę ~ myśli Karla były pełne innych gróźb, jednak twarz człowieka pozostawała kamienna i spokojna... .

Zajął się dla niepoznaki zawartością swojego plecaka. Wyjął plaster suszonego mięsa i wyrwał zębami pokaźny kawał. Żując spojrzał pytająco na milczącego osobnika i jego psa... .


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gris
Zawadiaka



Dołączył: 27 Gru 2006
Posty: 228
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z blogu 27

PostWysłany: Czw 16:34, 13 Sie 2009 Powrót do góry

Bruno " Milcz " Ehlore

Przyjrzał się uważnie Okylowi nie za bardzo wiedząc po jaką cholerę go zaczepia. Jego ograniczone kontakty towarzyskie nie wyrobiły w nim mechanizmu odpowiadania nawet na tak niepozorne pytania bez chwili zastanowienia. Po odzewie Karla przeniósł nań wzrok i sam zaczął mówić dopiero upewniwszy się, że przedmówca skończył.

- Ja jestem Milcz. I jeśli dobrze wnioskuję z twego stroju i tej książki, którą traktujesz lepiej niźli przednią kochankę to parasz się magią. Możesz więc być pewny, że dość często będziesz miał sposobność oglądać moją gębę za plecami bo z tego co mnie życie nauczyło magowie giną pierwsi albo ostatni, a w każdym z tym wypadków wolę być nieopodal ciebie.
Skarby nie leżą sobie ot tak na wyciągnięcie ręki, oczywiście nie licząc takich dwóch które same do nas przychodzą
- Bruno strzyknął oczyma na rozpraszające wycięcie w bluzce Feirel - więc śmiem przypuszczać, że w twoim towarzystwie ominie mnie część przygód.
To jest zaś Ryj, mój wierny druh i powiernik. Ryju, możesz zapoznać się z towarzystwem.
- Milcz gestem zaprosił swego psa do kręgu przy ognisku by ten mógł się oswoić z sojusznikami. Sam został na swoim miejscu systematycznie zbierając piach na równomiernie rosnącą górkę. Po skończonej mowie odsapnął gdyż rzadko zdarzało mu się wygłaszać swe zdanie w dłuższej niż trzy zdania wypowiedzi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gris dnia Czw 16:36, 13 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Nefarius
Adept



Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 106
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 9:10, 15 Sie 2009 Powrót do góry

Kilkuosobowa grupa siedząca przy ognisku przełamywała pierwsze lody. Poznawali się, wymieniali poglądy na temat celu wyprawy i wszystkich ich skutków. Rozmawiali dość długo, lecz w końcu wszyscy znużeni długą podróżą- ułożyli się w swoich namiotach i usnęli. –Koniec wypoczynku! Wyłazić!- rozległ się krzyk gnoma. Zaspani członkowie podróży zgodnie z poleceniem wyszli z swych namiotów, zbierając się w kilkunastoosobowej grupie, pod największym namiotem Karla i Herolda. –Dobra kompanio! Dzisiaj podzielimy was na trzy grupy.- oznajmił gnom. –Wy.- wskazał piątkę kompanów, którzy poprzedniego wieczoru zdążyli się poznać. –Wykonacie zwiad i rozejrzycie się po okolicy.- wyjaśnił. –Wy…- wskazał palcem kilka innych person z zebranych –Zajmiecie się wraz ze mną przygotowaniem obozu, zaś pozostali zajmą się szukaniem zwierzyny w najbliższej okolicy.-

Gdy wszyscy wiedzieli co o nich należy, do piątki zwiadowców podszedł Herold. –Wróćcie przed wieczorem.- nakazał mag. –Jeśli możecie prowadźcie zapiski, bądź naszkicujcie prowizoryczną mapę.- kontynuował. –Musimy wytrzymać w takiej liczbie dwa miesiące. Po tym czasie przybędzie na wyspę jeszcze dwa tuziny ludzi do eksploracji wyspy. Gdybyście natrafili na jakieś dzikie bestie, to nie musicie jej zabijać. Uważajcie na siebie.- polecił, po czym kiwnął im głową i wrócił do swego namiotu. Po chwili wyszedł z niego trzymając skórzaną torbę –Tu macie po jednym magicznym eliksirze, ale używajcie go w ostateczności, bo nie mam tego wiele.- kiedy wszyscy wiedzieli co do nich należy, ruszyli w dzicz.

Plaża przerodziła się w trawiastą ziemię, a po chwili w gęstniejący z każdym jardem las. Maszerowali w milczeniu. Sami nie wiedzieli czego konkretnie mają szukać. Po godzinie marszu znajdowali się w [link widoczny dla zalogowanych]. Z miejsca w którym się znajdowali słychać było charakterystyczny dla rzeki szum. Taka też przecinała las w pół. [link widoczny dla zalogowanych] była czysta i krystaliczna. Można w niej było dostrzec dno, nawet w najgłębszym miejscu, przy brzegu. Jej nurt był wartki i niebezpieczny, choć dla dobrego pływaka nie stanowił ogromnego wyzwania. Co kilka chwil można było dostrzec poruszający się kolorowy kształt.

Kompania zrobiła sobie przerwę w marszu, by napełnić swe bukłaki czystą, chłodną wodą, oraz pozwolić odpocząć nogom i plecom. –Gdzie właściwie chcecie iść?- spytał wielki barbarzyńca. –Rzeka musi mieć gdzieś swoje źródło, proponuję wzdłuż wody.- wtrącił czarodziej. –A co Wy sądzicie?- spytała elfka, patrząc to na Karla, to na „Milcza”.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Danaet Bildhorn
Władca Tual'u



Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 431
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Krasnoludzkie Królestwo

PostWysłany: Pon 12:58, 17 Sie 2009 Powrót do góry

Karl Albion

Położył się do snu wraz z innymi towarzyszami wyprawy. Gdy zostali zbudzeni wstał bez marudzenia. Był przyzwyczajony do porannych musztr i ćwiczeń.

Wyszedł z namiotu i przeciągnął się. Po szybkiej kąpieli w morzu ubrał się i sprawdził uzbrojenie. Nie było czasu na nic więcej niż kilka kęsów suszonego mięsa gdyż usłyszał wołanie na zbiórkę.

Ruszył tak jak i inni. Gdy usłyszał rozkazy kiwnął jedynie głową i ruszył wraz z resztą.

Przemierzali dziką puszczę. Po jakimś czasie zmuszeni byli od czasu do czasu wycinając sobie drogę przez gęsty las. Szli w milczeniu nasłuchując i rozglądając się dookoła. Nie spotkali nic niebezpiecznego. Na razie. Najwyraźniej dzika zwierzyna wyczuła ich zapach i wolała oddalić się w bezpieczne miejsca.

Gdy usłyszeli szum rzeki na twarzy Karla pojawił się uśmiech zadowolenia. W tym upale czysta i słodka woda była na wagę złota. Znaleźli źródło, które może zaopatrzyć ich obóz w świeżą i chłodną wodę.

Uzupełnili bukłaki i usiedli na popas. Karl znów wyciągnął kawał mięsa i począł rzuć. Gdy odezwał się wielki mąż a potem pozostali Karl wzruszył ramionami i obojętnym głosem rzekł:
- Ja powiem, że to niezgorszy pomysł. Nie zgubimy drogi i będziemy mieś stały dostęp do wody. Zawsze też będzie można zrobić krótki wypad w głąb lądu i nie tracąc punktu orientacyjnego wrócić. Chcieliście znać moje zdanie. Nie znam się na tym jeśli jednak chcecie wiedzieć. Po prostu mówię jak myślę - to mówiąc wziął do ust kolejny kawał mięsiwa i przeżuwał spokojnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
 
 
Regulamin